Nie każdy o tym wie, a (chyba) każdy wiedzieć powinien!

„Co robimy z mózgami naszych dzieci? Tylko Bóg jeden wie.” powiedział Sean Parker były członek zarządu… Facebooka. Podobnie jak twórca przycisku “lubię to” po czasie pracy dla jednego z głównych graczy w branży social media dziś zupełnie inaczej patrzy na technologię i to co… sam tworzył.

Jakiś czas temu przeprowadzano eksperyment na myszach, umieszczono je niewielkiej klatce. Myszy miały tam dostęp do wody i jedzenia. Dodatkowo był tam pewien przycisk. Mysz miała podłączony do swojej głowy neuroprzekaźnik, który sprawiał, że każde naciśnięcie guzika było dla myszy bardzo przyjemne. Kiedy myszy to odkrywały a przyjemność była duża. Myszy całkowicie zapomniały o jedzeniu i piciu. Jedyne co robiły to naciskały przycisk. Tak długo aż… padały z wycieńczenia. I umierały.

A teraz wyobraź sobie siebie. Jesteś w swojej ulubionej kawiarni. Obsługa przynosi Ci aromatyczną kawę. Na talerzu jest natomiast Twoje ulubione ciasto. Kelner stawia je tuż przed Tobą. Ty w dłoń bierzesz łyżeczkę. Nabierasz kawałek ciasta i kierujesz je do swoich ust. Całkiem przyjemnie prawda?

Zarówno myszy jak i my czujemy tę przyjemność kiedy w naszym mózgu wydziela się dopamina. Jak widać przyjemność może być tak duża, że czasem łatwo nam się zapomnieć.

Jedni z nas mają wyrzut dopaminy kiedy sięgają po słodycze, inni po kawę, a inni po alkohol. Niestety niektórzy czują to kiedy sięgają po narkotyki, albo kiedy udają się do kasyna…

Jak to jest, że każdy z nas wie jak szkodliwe mogą być te wszystkie używki, a jednak pociąg do nich jest tak duży? Niestety nasz mózg jest tak skonstruowany, że racjonalne myślenie czasem ustępuje chęci dążenia do tego by choć przez chwilę poczuć się przyjemnie. A dokładnie poczuć wyrzut wspomnianej już dopaminy.

Co ciekawe najprzyjemniejszy nie jest moment kiedy jemy już ciasto, kiedy sięgamy po kolejny kawałek albo kiedy się nim  już najedliśmy. Najprzyjemniejszy dla naszego mózgu jest moment kiedy jesteśmy tuż przed. Czyli właśnie wtedy, kiedy mamy już to ciasto na łyżeczce, kiedy trzymamy lampkę wina w ręku, albo za chwilę wrzucimy pierwszą monetę do automatu z grami.

Mówiąc inaczej wydzielanie się dopaminy i chęć dążenia do przyjemności, to swego rodzaju luka w zabezpieczeniu naszego mózgu. Tak, to właśnie dlatego mimo, że każdy wie jaka jest jakość jedzenia w słynnej restauracji ze znaczkiem M, to jednak jakby nie patrzeć klientów tam nie brakuje.

Wiesz co jeszcze powoduje wyrzut dopaminy? To co nosisz przy sobie codziennie w swojej kieszeni. Firmy projektując smartfony, aplikacje dokładnie o tym wiedzą. Wiedzą o tej luce i o tym jak działa na nas dopamina. Mało tego są nawet firmy, których głównym zadaniem jest projektowanie aplikacji i urządzeń tak by wyrzuty dopaminy były u nas jak najczęstsze.

Jeśli zatem zdarzyło Ci się wziąć telefon do ręki żeby coś na nim zrobić, a po kilkunastu minutach wylądowałaś zupełnie gdzie indziej z myślą “co to ja miałam zrobić?” To nie ma się co dziwić. Po pierwsze nie tylko Ty tak masz. A po drugie to nie przypadek. W taki sposób jesteśmy niczym mała myszka zapraszana by wejść do tunelu i iść za tym przyciskiem, który uwalnia u nas tę jakże przyjemną dopaminę. Lajki, serduszka, powiadomienia, dzwonki i zmieniające się obrazki tak to nic innego jak naciskanie przez nas tego przycisku, który naciskały myszki w klatce.

Czy to przypadek, że czas jaki spędzamy na telefonach znacznie wzrósł? Czy efekt dobrze wykonanej pracy przez sztab specjalistów, którzy mieli zadbać o to by było nam “przyjemnie”?

Co by nie mówić technologia jest dobra. I absolutnie nie chcę się tu pastwić nad smartfonami. Przecież kiedy w latach 70-tych coraz powszechniejsze stawały się telewizory. Mówiono, że telewizja i jej oglądanie nie jest dla nas najlepsze. Ale w końcu każdy ją oglądał i jakoś nic się nie stało? To samo można powiedzieć o grach komputerowych, i to samo dziś mówimy o… smartfonach. No w końcu każdy z nas go ma tak jak kiedyś telewizor.

Skoro jednak my dorośli dajemy wprowadzić się jak myszki do tunelu. To nie dziwmy się, że Zosia i Kuba wolą dziś siedzieć na tik-toku niż uczyć się gry na skrzypcach.

No bo ile dopaminy mogą dać nam takie skrzypce? I przecież nie pójdziemy z nimi wszędzie, do kieszeni raczej nam się nie zmieszczą…

Sylwia

ps.

A jeśli ten tekst Ci się spodobał, to i chcesz raz na jakiś czas otrzymywać ode mnie takiego maila to dopisz się do naszej listy www.paaro.pl/lista

 

[vc_empty_space height=”2rem”]

Polecane artykuły