Kiedy byłem małym chłopcem to wyobrażałem sobie anioła jako wysoką panią o długich blond włosach w smukłej białej sukni. Biała opaska, uśmiech i wielkie białe skrzydła. Kiedy byłem już starszy anioł był trochę jak święty Mikołaj. Chciałbyś spotkać tego prawdziwego, ale czujesz, że była to tylko opowieść jaką starsi wymyślili po to, żebyś poczuł się lepiej jako dziecko. I tak myśl o istnieniu anioła łatwo porzucić kiedy jest się już zupełnie dorosłym.
Ale kiedy zostajesz rodzicem i patrzysz na swoje dziecko to znów zaczynasz wierzyć, że być może anioły istnieją…
Są też anioły takie prawdziwe, które możesz spotkać na codzień. Wczoraj byłem na ślubie jednej z Pań z przedszkola, do którego chodzą moje dzieci. Przyszły inne Panie. Było mnóstwo dzieci. Małe dziecko które umie się już komunikować, ale czasem nie do końca potrafi słowami dokładnie wyrazić to co czuje jest w stu procentach autentyczne. Okazuje emocje całym sobą. Tak było też wczoraj kiedy moja 3-letnia córeczka najpierw powiedziała że chce do jednej Pani na ręce. A potem kiedy byliśmy w kościele, że chce do drugiej. Kiedy ślub trwał, a kolejne minuty mijały stojąc obok mówię do niej. “Chodź do taty” bo widzę, że kiedy Pani klęka z moją córeczką na rękach to może jej być zwyczajnie ciężko. Ta wtulona w Panią kiwała głową, że jeszcze nie…
Kiedy widzisz swoje dziecko całą sobą wtulone w taką Panią to czujesz, że nie jest to po prostu zwykła Pani z przedszkola..
Ksiądz czyta hymn o miłości o tym, że miłość jest cierpliwa, żę nie szuka poklasku, nie unosi się gniewem i że nie pamięta złego, że nie cieszy się z niesprawiedliwości, że wszystkiemu wierzy i we wszystkim pokłada nadzieję. I kiedy tak tego słuchasz to uświadamiasz sobie, że Pani która stoi obok Ciebie to uosobienie tego właśnie anioła o jakim słyszałeś kiedy byłeś dzieckiem i tej miłości…
To Pani której ramiona są zawsze otwarte dla Twojego dziecka. To Pani, która zawsze pocieszy, zawsze pomoże, która cieszy się małymi sukcesami. Tym, że ładnie pokolorujesz obrazek, tym, że odniesiesz po sobie talerz, tym, że samodzielnie ubierzesz się na spacer. To Pani, która ma cierpliwość, to Pani która mimo godzin włożonych w przygotowanie dzieci do przedstawienia cierpliwie wysłucha na zebraniu głosu rodzica, że mogła wybrać lepszą piosenkę, to Pani która nie oczekuje medalu czy specjalnej nagrody za to, że daje Twojemu dziecku tyle miłości. To Pani do której Twoje dziecko biegnie kiedy tylko otworzysz mu drzwi do sali. Ale to też Pani, która czeka cierpliwie w progu sali. Schyla się do poziomu wzroku Twojego dziecka i w przeciągu 2 sekund wymyśla tekst, który sprawia, że strach Twojego dziecka zamienia się w ciekawość i uśmiech. To ręka wyciągnięta na powitanie i ręka wyciągnięta wtedy kiedy trzeba się podnieść. Nie tylko po upadku na ziemię, ale także wtedy kiedy przychodzi gorszy moment, poczucie niesprawiedliwości czy tęsknota za mamą.
Od jednej z Pań która zakończyła już pracę z dziećmi przedszkolnymi usłyszałem, że dzieci były u niej 4 lata. Że teraz poszły do szkoły, że człowiek się przywiązuje, że cały czas myśli o dzieciach w przedszkolu a potem w domu… Wie przecież kto gdzie był na wakacjach, co lubi robić, a nawet jak nazywa się ulubiona przytulanka Twojego dziecka.
A na koniec kiedy już jesteśmy dorośli. Kiedy mamy skończone studia i pracujemy to większość z nas pamięta może swoich nauczycieli z podstawówki, liceum czy profesorów ze studiów, ale kiedy myślimy o przedszkolu mało kto z nas pamięta imię swojej Pani.. Przedszkole było przecież czasem zabawy, a “prawdziwą” wiedzę zdobywaliśmy w szkole i na studiach… Prawda jest jednak też taka, że nikt nie dawał nam tyle z siebie ile właśnie Panie z przedszkola. My tymczasem nawet tego nie pamiętamy, ale tak to już jest z naszą pamięcią z okresu dzieciństwa. Potem spotyka nas jednak wielkie szczęście.
Jako rodzice mamy możliwość posłać nasze własne dzieci do przedszkola i patrzeć na to wszystko z boku. A kiedy nasze dziecko idzie do przedszkola to mamy też możliwość spełnienia swojego marzenia z dzieciństwa… o tym by spotkać prawdziwego anioła.
Kiedy Neo główny bohater “Matrixa” miał spotkać się wyrocznią mało kto oglądających domyślał się, że będzie to starsza babcia, mieszkająca w skromnym mieszkaniu…
Kiedy na myśl przychodzi nam anioł to też mamy pewne wyobrażenie, mało kto widzi “zwykłą” dziewczynę ubraną w kolorową koszulę, jeansy i wygodne klapki… dopiero kiedy widzisz tę samą dziewczynę w pięknej białej sukni, z kwiatami we włosach, pięknie uśmiechniętą wszystko zaczyna składać się w jedną całość…
Pewnie jak większość osób być może czujesz, że do dziś nie było Ci dane spotkać prawdziwego anioła, albo że one nie istnieją… przyjrzyj się Pani z przedszkola, a wierzę, że zobaczysz to co ja…
Marcin Świsłowski
___________________________________________________________________________________________________________________________________